3 października 2011

Czy zarząd Startu to już moralne dno...? Czy jeszcze nie...?

W jednej z dzisiejszych audycji radiowych Pan Buczkowski oświadczył, że na najbliższym zebraniu zarządu zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne w związku z wypowiedzią Mirka Jabłońskiego. Powiedział też, że niedopuszczalna jest taka wypowiedź w stosunku do największego sponsora klubu, jakim są jego kibice.

W związku z powyższym, mam kilka takich swoich uwag i przemyśleń.

Jeżeli Mirek Jabłoński mówiąc kilka gorzkich słów pod adresem kiboli popełnił jakiś wielki grzech przeciwko klubowi, to co mamy powiedzieć o działaniach obecnego prezesa i zarządu w tym sezonie? Czy te ich działania, a także zaniechania nie szkodzą klubowi?
Konkretnie:

- chaos w procesie decyzyjnym w parku maszyn, a w związku z tym totalny brak odpowiedzialności za cokolwiek przez wynalazek zwany "sztabem szkoleniowym". Brak decyzji prezesa, która ogarniałaby te sprawy i wszystko usprawniała (ustalenie konkretnego człowieka, który decydowałby o składzie, zmianach podczas meczu itp, ale również byłby za swoje decyzje odpowiedzialny i był z nich ROZLICZANY!) Dosyć już mam tekstów: "biorę to na siebie", "musimy wyciągnąć wnioski" itp. Ale co z KONSEKWENCJAMI wobec osób, które "biorą na siebie" efekty nieprzemyślanych działań, czy kiepsko "wyciągnęły wnioski"...?

- sprawy finansowe - za co zawodnik ma sie przygotować do meczu jeśli nie otrzymuje z klubu odpowiednich środków finansowych? Przecież to nie jest piłka kopana, gdzie można założyć koszulkę, spodenki, obuwie i już jest się gotowym do gry. Żeby w trakcie zawodów prezentować się na odpowiednim poziomie, trzeba najpierw za grubą kasę przygotować sprzęt. Przeciętny "zjadacz chleba" nie ma pojęcia ile kosztuje tuning sprzętu, olej, opona, części. Nie zdaje sobie również sprawy ile tego wszystkiego trzeba zużyć, żeby osiągnąć dobry wynik.

- w końcu zrobienie z Krzysztofa Jabłońskiego kozła ofiarnego po niedawnym przegranym meczu z Wybrzeżem... Brak wsparcia ze strony prezesa (a wręcz przeciwnie) po "miłym wysłuchaniu kibiców" (którzy przed chwilą chcieli linczować Krzysztofa Jabłońskiego) to jest chyba absolutny "rekord świata" w dziedzinie zarządzania klubem sportowym, marketingu sportowego itp. Osobiście życzę prezesowi Rusieckiemu, aby znalazł się w identycznej sytuacji życiowej i odczuł na własnej skórze jak to smakuje...
Do tego te wszystkie "cyrki" przed meczem barażowym z Włókniarzem Częstochowa. Zarząd nie zgodził się aby KJ pojechał w niedzielnym meczu, pomimo tego, że motocykle specjalnie przygotowywał wraz z Tomaszem Gollobem i chciał jechać za darmo. Na mieście krążyły opowieści, jakoby KJ miał w odwecie zażądać 30 tysięcy PLN za dostarczenie zwolnienia L4 (w celu możliwości zastosowania przez klub ZZ). Lecz niewiele osób zastanawiało się nad tym, jakie zaległości finansowe miał klub wobec KJ. Może to właśnie było te 30 tys. PLN (i być może chciał po prostu wykorzystać sytuację i zmusić pracodawcę do wywiązania się ze zobowiązań), a może jest to kwota znacznie wyższa...? A czy żaden inny zawodnik nie postąpił podobnie...?

Wszyscy, którzy wsiedli na KJ i go natychmiast bezmyślnie skreślili - tak jak prezes - i popierają jego decyzję, jednocześnie uwypuklając zasługi prezesa Rusieckiego dla klubu (to ma być kontrargument do głosów, że prezes Rusiecki sobie nie radzi i powinien odejść) proponuję, żeby przyjrzeli się jakie zasługi dla klubu ma Krzysztof...? Czy jego zasługi (KJ) dla klubu przypadkiem nie datują się znacznie wcześniej niż zasługi prezesa...?
MIERZCIE WSZYSTKICH JEDNĄ MIARKĄ - jeżeli prezes "powinien zostać" bo "tyle zrobił dla klubu" to tym bardziej Krzysztof Jabłoński nie powinien być w ten sposób odsuwany od składu i wręcz zniechęcany do jakichkolwiek kontaktów w przyszłości z macierzystym klubem. A jeżeli KJ ma mimo wszystko odejść z klubu, to ja nie widzę żadnego powodu, dla którego prezes Rusiecki wraz ze swoim "sztabem szkoleniowym" miałby pozostać na swoim stołku. Pracowali na rzecz klubu, nie robili tego za darmo, drużyna nie awansowała do E-Ligi - więc chyba czas na zmiany - bez żadnych sentymentów.
Powtarzam - MIERZCIE WSZYSTKICH JEDNĄ MIARKĄ

I jeszcze teraz zarząd ma zamiar ukarać Mirka Jabłońskiego za kilka słów prawdy, na które sobie pozwolił zaraz po meczu barażowym z Włókniarzem... Ja rozumiem, że zawodnicy mają w umowach pewne punkty "kagańcowe", żeby za bardzo się nie "wywnętrzali", a szczególnie jeśli to miałoby zaszkodzić klubowi. Jednak nie zapominajmy, że to działacze doprowadzili do takiej sytuacji, że zawodnicy muszą brać kredyty, żeby finansować działalność klubu (przygotowywanie sprzętu za pieniądze z kredytu - a nie za NALEŻNE pieniążki z kasy klubu - jest jak najbardziej finansowaniem działalności klubu). Trudno więc się dziwić, że czasami "wymsknie" im się coś, co niekoniecznie musi podobać się zarządowi.
I przy okazji - ciekawe czy zarząd będzie w stanie dokładnie się rozliczyć (i udokumentować te rozliczenia) z przychodów i rozchodów? Czy też kibice czerwono-czarnych zostaną zaskoczeni na wiosnę informacją, że klub nie otrzyma licencji ze względu na zaległości finansowe wobec zawodników i nie tylko...
Pożyjemy - zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz